ďťż

But I still search for Your sweet lips...

Oparł sie cieszko o oparcie krzesła wzrok mial tępo wbity w kufel i sztylet lerzący na stole. Czy to już koniec? Rozejrzał się po kapitańskiej kajucie ale nie było nikogo kto by mu odpowiedział. Wrok zatrzymał na okiennicy przy której stała ucholona klatka na pocztowe gołębie. Mineły zaledwie godziny od wysłania wiadomoci po jednego z druchów a mu wydawało się że mineła wieczność. Zostałem sam... westchnoł. Wzrok powędrował mu znów na zimny drewniany blat stołu. Nagle rozległ się trzask i kajuta przechyliła się a w raz z nią najrurzniejsze szpargały z hukiem rozsypały się po ziemi. Zręcznie chwylił spadający kufel, sztylet z brzdękiem potoczył sie po ziemi. Z za drzwi dobiegł krzyk marynarza "Dobiliśmy do brzegu!!! Allseron port Giran.!!!" Na ten glos jednym chałstem wypił zawartość kufla otarł usta i podpuchniete oczy rękawem i ruszył ku wyjsciu na pokład.

Krok za krokiem przemierzał puste ulice Giran. Szukał jakiegoś ruchu lub choćby hałasu jednak daremnie. Dobrze pamiętał czasy gdy inaczej wyglądało to miasto, jednak nie o tym teraz myślał. Miał w głowie wielki bałagan a w piersi krwawiące serce. Chciał by coś zagłuszyło skowyt jego cierpiącej duszy. Gdy wyszedł na główny plac i zobaczył na schodach starego kompana aż znieruchomiał. Has? Ty żyjesz? Po szybkich przywitaniu zaczoł smęntnie opowiadać jak to smoki opuściły Allserońska wyspę i jak zniszczył wszystko co kochał i na czym mu zależało... Stary druh po wysłuchaniu opowieści stwierdził "No to płyńmy. Zobaczymy co się uda naprawić." Panie! Rozległ się krzyk. Podbiegł do nich chłopiec okrętowy. Gołąb... wiadomość Panie... Wysapał łapiąc powietrze. Od ser Landara wraca do domu. Amuviel uśmiechnoł się na te słowa najwyraźniej sam zaskoczony swoją reakcja. "To płyniemy" powtórzył po druhu i ruszyli w stronę portu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalia97.keep.pl
  •