But I still search for Your sweet lips...
Witam. Pierwszy wpis na forum.
W pokoju mieszkam ze współlokatorem, który jest właścicielem dwóch (dotąd) koszatniczek płci męskiej. Zapoznałem się z nimi od dwóch/trzech miesięcy. Od razu polubiłem się z tymi zwierzakami ze wzajemnością.
Pierwszy zwierzak Arnold - śmielszy, bardziej żywy, nieco agresywny, chętny do zabaw ale unikający głaskania i pieszczot, pierwszy z inicjatywą do wchodzenia na ręce, spacerów czy zabaw.
Drugi Sywester - Spokojniejszy, zdystansowany, lubiący głaskanie, wolący wnętrze klatki, "ogarniający" legowisko, lubiący biegać na kółku.
Z tego co wiem oba miały już kilka lat (nie wiem ile dokładnie).
Dzisiaj stała się rzecz strasza. Sylwek nagle umarł. Wczoraj oba się radośnie bawiły na spacerze. Jeszcze dziś rano jeszcze widziałem oba koszaki jak chodziły po klatce. Popołudniu po powrocie z miasta zauważyłem, że sylwek leży rozciągnięty, zmarnowany na dnie w kącie klatki, cichutko pomrukuje i z ledwością oddycha. Arnold próbował do niego "poćwierkiwać" ale bez odpowiedzi. Od razu powiadomiłem opiekuna. Trzeba było wyjąć Sylwka z klatki - nie ruszał się w ogóle, tylko smutno patrzył i cichutko oddychał. Współlokator od razu owinął go ciepło i poszedł z nim do weterynarza. Jednak okazało się, że zwierzak po drodze wyzionął ducha.
Pierwsze pytanie: Co się mu mogło stać? Tak nagle krytyczny stan się pojawił i zaraz po nim śmierć?
Teraz obawiamy się o Arnolda. Po tym wydarzeniu resztę dnia biegał na kółku jak szalony. Potem leżał schowany w legowisku długi czas. Teraz na zmianę biega szalenie i sterczy nieruchomo szybko oddychając. Kiedy podchodzi się do klatki powarkuje, chyba, że z przysmakiem się podchodzi - wtedy jest przyjazny i po zjedzeniu chwilę zachowuje się "normalnie" potem jednak powraca do w.w stanu. Możliwe, że tak reaguje na utratę towarzysza i może to być początek depresji. Nowego towarzysza szybko się nie załatwi (finanse i dostępność koszek w miejscowości). Co należy robić by Arnold przeżył żałobę i załagodzić depresję do czasu pojawienia się nowego kosza?
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl natalia97.keep.pl
W pokoju mieszkam ze współlokatorem, który jest właścicielem dwóch (dotąd) koszatniczek płci męskiej. Zapoznałem się z nimi od dwóch/trzech miesięcy. Od razu polubiłem się z tymi zwierzakami ze wzajemnością.
Pierwszy zwierzak Arnold - śmielszy, bardziej żywy, nieco agresywny, chętny do zabaw ale unikający głaskania i pieszczot, pierwszy z inicjatywą do wchodzenia na ręce, spacerów czy zabaw.
Drugi Sywester - Spokojniejszy, zdystansowany, lubiący głaskanie, wolący wnętrze klatki, "ogarniający" legowisko, lubiący biegać na kółku.
Z tego co wiem oba miały już kilka lat (nie wiem ile dokładnie).
Dzisiaj stała się rzecz strasza. Sylwek nagle umarł. Wczoraj oba się radośnie bawiły na spacerze. Jeszcze dziś rano jeszcze widziałem oba koszaki jak chodziły po klatce. Popołudniu po powrocie z miasta zauważyłem, że sylwek leży rozciągnięty, zmarnowany na dnie w kącie klatki, cichutko pomrukuje i z ledwością oddycha. Arnold próbował do niego "poćwierkiwać" ale bez odpowiedzi. Od razu powiadomiłem opiekuna. Trzeba było wyjąć Sylwka z klatki - nie ruszał się w ogóle, tylko smutno patrzył i cichutko oddychał. Współlokator od razu owinął go ciepło i poszedł z nim do weterynarza. Jednak okazało się, że zwierzak po drodze wyzionął ducha.
Pierwsze pytanie: Co się mu mogło stać? Tak nagle krytyczny stan się pojawił i zaraz po nim śmierć?
Teraz obawiamy się o Arnolda. Po tym wydarzeniu resztę dnia biegał na kółku jak szalony. Potem leżał schowany w legowisku długi czas. Teraz na zmianę biega szalenie i sterczy nieruchomo szybko oddychając. Kiedy podchodzi się do klatki powarkuje, chyba, że z przysmakiem się podchodzi - wtedy jest przyjazny i po zjedzeniu chwilę zachowuje się "normalnie" potem jednak powraca do w.w stanu. Możliwe, że tak reaguje na utratę towarzysza i może to być początek depresji. Nowego towarzysza szybko się nie załatwi (finanse i dostępność koszek w miejscowości). Co należy robić by Arnold przeżył żałobę i załagodzić depresję do czasu pojawienia się nowego kosza?