But I still search for Your sweet lips...
Umieszczę tu opis- napisany na zamówienie - i to jakie - z każdym szczegółem podany wymagany wykląd karczmy
ujełam trochę ogólnie - ale gdzież może być długi, wyczerpujący opis który nie zmudzi
Wiatr pędził śnieg zalegający na zaspach. Był wieczór. Słońce dawno już zaszło i robiło się powoli nieprzyjemnie w mrocznym lesie. Nagły podmuch wiatru szarpnął drewniane drzwi karczmy które z jękiem wpuściły do środka trochę śnieżnego pyłu. Heos podniósł się z ławy stojącej pod ścianą i szybkim ruchem je zamknął. Był to wysoki mężczyzna o pięknym torsie i wąskiej talii. Wiek jego był trudny do odgadnięcia. Choć miał postawę młodzieńca, w oczach kryło się doświadczenie lat. Zaciśnięte usta czyniły go jeszcze bardziej nieodgadnionym. Goddisciple uśmiechnął się do towarzyszy gdy ten usiadł. Nasza mała elficzka potrzebuje mężczyzny, te wrota czas naprawić. Towarzysze przytaknęli, ale bądź co bądź karczma była niezwykle pięknym miejscem utrzymanym w porządku przez tą kruchą istotę. Niski stop i drewniane, pociemniałe od dymu bale tworzyły niepowtarzalną atmosferę w połączeniu z zapalonymi na ścianach włóczniami. Z prawej strony stały rzędem długi stół jaśniejący gdzieniegdzie od usilnych starań zachowania czystości Elfa. Dookoła na niskich ławach siedzieli strudzeni droga mężczyźni dyskutujący o czymś zaciekle przy kuflu piwa.
Isaac wstał i w zamyśleniu podszedł do okienka. Rzucało ono na ziemię chłodne refleksy światła księżyca. Zza okna widział pogrążony w ciszy mistyczny świat bieli. Malowidła mrozu na grubym i tak krzywym szkle czyniły widok groteskowo zniekształconym. Podszedł do niego lekko podchmielony Goddisciple. Spójrz na młodego Asima, chyba gustuje w zielonowłosych Elfach powiedział uśmiechając się szelmowsko. Issac powlókł wzrokiem we wskazane miejsce. Przy barze siedział wesoły Asim rozmawiający bez trosko z piękną młoda barową. Nie, nie miał żadnych niecnych zamiarów o jakie go chwiejący się na nogach przyjaciel podejrzewał. Tym czasem Heos, swoim zwyczajem przeszedł na druga stronę karczmy, by usiąść w fotelu gdzie mógł się w samotności przyjrzeć igrającym płomieniom w kominku. Na ramieniu usiadł mu zaprzyjaźniony orzeł. Ciepło wydobywające się z kominka wpływało na bardziej refleksyjny nastrój tej części karczmy. Najczęściej siadywali tu goście którzy dość się nagadali przy stole i chcieli gdzieś rozprostować nogi. Z tej strony nie było okna, jedynym łącznikiem z otaczającym światem był tu wiatr świszczący pomiędzy belkami ściany.
Do karczmy weszło czterech mężczyzn. Skinieniem ręki przywitali się z obecnymi i nie ukrywając zmęczenia poczłapali na górę schowanymi z tyłu schodami. Na piętrze mieściły się pokoje sypialne. Idąc po werandzie każdy wchodził do swoich drzwi. Tylko ostatni przybysz zatrzymał się chwilę przy zdobnej balustradzie i zerknął na dół, na roześmianych biesiadników. Tak, karczma to miejsce do którego zawsze będzie wracał z radością.
Heos to centaur
Chyba Asim masz stare wiadomości, zajzyj czasem na nasze forum to sie o tym przekonasz...
A chyba nie podziekowałem więc teraz dziekuje za opisanie dla mnie karczmy...
cała przyjemność po mojej stronie
Umieszczę tu opis- napisany na zamówienie - i to jakie - z kazdym szczegółem podany wymagany wykląd karczmy Cool
ujełam troche ogólnie - ale gdzież może być długi, wyczerpujący opis który nie zmudzi Confused Laughing
Wiatr pędził śnieg zalegający na zaspach. Był wieczór. Słońce dawno już zaszło i robiło się powoli nieprzyjemnie w mrocznym lesie. Nagły podmuch wiatru szarpnął drewniane drzwi karczmy które z jękiem wpuściły do środka trochę śnieżnego pyłu. Heos podniósł się z ławy stojącej pod ścianą i szybkim ruchem zamknął drzwi. Był to wysoki mężczyzna o pięknym torsie i wąskiej talii. Wiek jego był trudny do odgadnięcia. Choć miał postawę młodzieńca, w oczach kryło się doświadczenie lat. Zaciśnięte usta czyniły go jeszcze bardziej nieodgadnionym. Goddisciple uśmiechnął się do towarzyszy gdy ten usiadł. Nasza mała elficzka potrzebuje mężczyzny, te wrota czas naprawić. Towarzysze przytaknęli, ale bądź co bądź karczma była niezwykle pięknym miejscem utrzymanym w porządku przez tą kruchą istotę. Niski stop i drewniane, pociemniałe od dymu bale tworzyły niepowtarzalną atmosferę w połączeniu z zapalonymi na ścianach włóczniami. Z prawej strony stały rzędem długi stół jaśniejący gdzieniegdzie od usilnych starań zachowania czystości Elfa. Dookoła na niskich ławach siedzieli strudzeni droga mężczyźni dyskutujący o czymś zaciekle przy kuflu piwa.
Isaac wstał i w zamyśleniu podszedł do okienka. Rzucało ono na ziemię chłodne refleksy światła księżyca. Zza okna widział pogrążony w ciszy mistyczny świat bieli. Malowidła mrozu na grubym i tak krzywym szkle czyniły widok groteskowo zniekształconym. Podszedł do niego lekko podchmielony Goddisciple. Spójrz na młodego Asima, chyba gustuje w zielonowłosych Elfach powiedział uśmiechając się szelmowsko. Issac powlókł wzrokiem we wskazane miejsce. Przy barze siedział wesoły Asim rozmawiający bez trosko z piękną młoda barową. Nie, nie miał żadnych niecnych zamiarów o jakie go chwiejący się na nogach przyjaciel podejrzewał. Tym czasem Heos, swoim zwyczajem przeszedł na druga stronę karczmy, by usiąść w fotelu gdzie mógł się w samotności przyjrzeć igrającym płomieniom w kominku. Na ramieniu usiadł mu zaprzyjaźniony orzeł. Ciepło wydobywające się z kominka wpływało na bardziej refleksyjny nastrój tej części karczmy. Najczęściej siadywali tu goście którzy dość się nagadali przy stole i chcieli gdzieś rozprostować nogi. Z tej strony nie było okna, jedynym łącznikiem z otaczającym światem był tu wiatr świszczący pomiędzy belkami ściany.
Do karczmy weszło czterech mężczyzn. Skinieniem ręki przywitali się z obecnymi i nie ukrywając zmęczenia poczłapali na górę schowanymi z tyłu schodami. Na piętrze mieściły się pokoje sypialne. Idąc po werandzie każdy wchodził do swoich drzwi. Tylko ostatni przybysz zatrzymał się chwilę przy zdobnej balustradzie i zerknął na dół, na roześmianych biesiadników. Tak, karczma to miejsce do którego zawsze będzie wracał z radością.
powtórzenia, literówka, polskie znaki
ło matko no to zapowiada się piśmienniczy grudzień
mówisz że się czepiasz heh ja jakieś tydzień temu znalazłam tu kilka błędów stylistycznych i możliwośći poprawek kosmetycznych - ale z lenistwa (tak to moja głw wada) nie zmieniłam
a wiesz jakie ja robię byki, ale puszczam zawsze teksty przez edytor, bo można stać się przedmiotem kpin ludzi, którzy zamiast wnikać do treści, szukają zwad i burd internetowych - a wiele takich na forach i w serwisach - a szkoda...
smutna prawda.... niestety.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl natalia97.keep.pl
ujełam trochę ogólnie - ale gdzież może być długi, wyczerpujący opis który nie zmudzi
Wiatr pędził śnieg zalegający na zaspach. Był wieczór. Słońce dawno już zaszło i robiło się powoli nieprzyjemnie w mrocznym lesie. Nagły podmuch wiatru szarpnął drewniane drzwi karczmy które z jękiem wpuściły do środka trochę śnieżnego pyłu. Heos podniósł się z ławy stojącej pod ścianą i szybkim ruchem je zamknął. Był to wysoki mężczyzna o pięknym torsie i wąskiej talii. Wiek jego był trudny do odgadnięcia. Choć miał postawę młodzieńca, w oczach kryło się doświadczenie lat. Zaciśnięte usta czyniły go jeszcze bardziej nieodgadnionym. Goddisciple uśmiechnął się do towarzyszy gdy ten usiadł. Nasza mała elficzka potrzebuje mężczyzny, te wrota czas naprawić. Towarzysze przytaknęli, ale bądź co bądź karczma była niezwykle pięknym miejscem utrzymanym w porządku przez tą kruchą istotę. Niski stop i drewniane, pociemniałe od dymu bale tworzyły niepowtarzalną atmosferę w połączeniu z zapalonymi na ścianach włóczniami. Z prawej strony stały rzędem długi stół jaśniejący gdzieniegdzie od usilnych starań zachowania czystości Elfa. Dookoła na niskich ławach siedzieli strudzeni droga mężczyźni dyskutujący o czymś zaciekle przy kuflu piwa.
Isaac wstał i w zamyśleniu podszedł do okienka. Rzucało ono na ziemię chłodne refleksy światła księżyca. Zza okna widział pogrążony w ciszy mistyczny świat bieli. Malowidła mrozu na grubym i tak krzywym szkle czyniły widok groteskowo zniekształconym. Podszedł do niego lekko podchmielony Goddisciple. Spójrz na młodego Asima, chyba gustuje w zielonowłosych Elfach powiedział uśmiechając się szelmowsko. Issac powlókł wzrokiem we wskazane miejsce. Przy barze siedział wesoły Asim rozmawiający bez trosko z piękną młoda barową. Nie, nie miał żadnych niecnych zamiarów o jakie go chwiejący się na nogach przyjaciel podejrzewał. Tym czasem Heos, swoim zwyczajem przeszedł na druga stronę karczmy, by usiąść w fotelu gdzie mógł się w samotności przyjrzeć igrającym płomieniom w kominku. Na ramieniu usiadł mu zaprzyjaźniony orzeł. Ciepło wydobywające się z kominka wpływało na bardziej refleksyjny nastrój tej części karczmy. Najczęściej siadywali tu goście którzy dość się nagadali przy stole i chcieli gdzieś rozprostować nogi. Z tej strony nie było okna, jedynym łącznikiem z otaczającym światem był tu wiatr świszczący pomiędzy belkami ściany.
Do karczmy weszło czterech mężczyzn. Skinieniem ręki przywitali się z obecnymi i nie ukrywając zmęczenia poczłapali na górę schowanymi z tyłu schodami. Na piętrze mieściły się pokoje sypialne. Idąc po werandzie każdy wchodził do swoich drzwi. Tylko ostatni przybysz zatrzymał się chwilę przy zdobnej balustradzie i zerknął na dół, na roześmianych biesiadników. Tak, karczma to miejsce do którego zawsze będzie wracał z radością.
Heos to centaur
Chyba Asim masz stare wiadomości, zajzyj czasem na nasze forum to sie o tym przekonasz...
A chyba nie podziekowałem więc teraz dziekuje za opisanie dla mnie karczmy...
cała przyjemność po mojej stronie
Umieszczę tu opis- napisany na zamówienie - i to jakie - z kazdym szczegółem podany wymagany wykląd karczmy Cool
ujełam troche ogólnie - ale gdzież może być długi, wyczerpujący opis który nie zmudzi Confused Laughing
Wiatr pędził śnieg zalegający na zaspach. Był wieczór. Słońce dawno już zaszło i robiło się powoli nieprzyjemnie w mrocznym lesie. Nagły podmuch wiatru szarpnął drewniane drzwi karczmy które z jękiem wpuściły do środka trochę śnieżnego pyłu. Heos podniósł się z ławy stojącej pod ścianą i szybkim ruchem zamknął drzwi. Był to wysoki mężczyzna o pięknym torsie i wąskiej talii. Wiek jego był trudny do odgadnięcia. Choć miał postawę młodzieńca, w oczach kryło się doświadczenie lat. Zaciśnięte usta czyniły go jeszcze bardziej nieodgadnionym. Goddisciple uśmiechnął się do towarzyszy gdy ten usiadł. Nasza mała elficzka potrzebuje mężczyzny, te wrota czas naprawić. Towarzysze przytaknęli, ale bądź co bądź karczma była niezwykle pięknym miejscem utrzymanym w porządku przez tą kruchą istotę. Niski stop i drewniane, pociemniałe od dymu bale tworzyły niepowtarzalną atmosferę w połączeniu z zapalonymi na ścianach włóczniami. Z prawej strony stały rzędem długi stół jaśniejący gdzieniegdzie od usilnych starań zachowania czystości Elfa. Dookoła na niskich ławach siedzieli strudzeni droga mężczyźni dyskutujący o czymś zaciekle przy kuflu piwa.
Isaac wstał i w zamyśleniu podszedł do okienka. Rzucało ono na ziemię chłodne refleksy światła księżyca. Zza okna widział pogrążony w ciszy mistyczny świat bieli. Malowidła mrozu na grubym i tak krzywym szkle czyniły widok groteskowo zniekształconym. Podszedł do niego lekko podchmielony Goddisciple. Spójrz na młodego Asima, chyba gustuje w zielonowłosych Elfach powiedział uśmiechając się szelmowsko. Issac powlókł wzrokiem we wskazane miejsce. Przy barze siedział wesoły Asim rozmawiający bez trosko z piękną młoda barową. Nie, nie miał żadnych niecnych zamiarów o jakie go chwiejący się na nogach przyjaciel podejrzewał. Tym czasem Heos, swoim zwyczajem przeszedł na druga stronę karczmy, by usiąść w fotelu gdzie mógł się w samotności przyjrzeć igrającym płomieniom w kominku. Na ramieniu usiadł mu zaprzyjaźniony orzeł. Ciepło wydobywające się z kominka wpływało na bardziej refleksyjny nastrój tej części karczmy. Najczęściej siadywali tu goście którzy dość się nagadali przy stole i chcieli gdzieś rozprostować nogi. Z tej strony nie było okna, jedynym łącznikiem z otaczającym światem był tu wiatr świszczący pomiędzy belkami ściany.
Do karczmy weszło czterech mężczyzn. Skinieniem ręki przywitali się z obecnymi i nie ukrywając zmęczenia poczłapali na górę schowanymi z tyłu schodami. Na piętrze mieściły się pokoje sypialne. Idąc po werandzie każdy wchodził do swoich drzwi. Tylko ostatni przybysz zatrzymał się chwilę przy zdobnej balustradzie i zerknął na dół, na roześmianych biesiadników. Tak, karczma to miejsce do którego zawsze będzie wracał z radością.
powtórzenia, literówka, polskie znaki
ło matko no to zapowiada się piśmienniczy grudzień
mówisz że się czepiasz heh ja jakieś tydzień temu znalazłam tu kilka błędów stylistycznych i możliwośći poprawek kosmetycznych - ale z lenistwa (tak to moja głw wada) nie zmieniłam
a wiesz jakie ja robię byki, ale puszczam zawsze teksty przez edytor, bo można stać się przedmiotem kpin ludzi, którzy zamiast wnikać do treści, szukają zwad i burd internetowych - a wiele takich na forach i w serwisach - a szkoda...
smutna prawda.... niestety.